Nasz mały kącik Montessori.
Zgodnie z pedagogiką Marii Montessori dzieci mogą w wolności sięgać po przedmioty z półek, gdy potrzebują mogą mnie poprosić o asystowanie, zaprezentowanie, jak z czego korzystać.
Reakcja dzieci mnie oczywiście zaskoczyła. Baaardzo pozytywnie.
Pierwsze, co zrobił Tolo, to zadał pytanie, czemu najniższa półka jest pusta, tłumaczyłam mu, że ze względu na Stefka, że jemu jeszcze trzeba będzie coś wymyślić, bo te wyższe jeszcze nie mogą być w jego zasięgu. Wyszłam na chwilę. Gdy wróciłam Stefan miał już zorganizowane odpowiednie pomoce, cymbałki, żeby grać, przebijankę i dwa samochodziki, "żeby sobie porównał, który większy, który mniejszy"...
Tolo sięgnął po dwie rzeczy, popracował i odszedł do zabawy.
Różę natomiast wchłonęło, musiała skorzystać ze wszystkich pomocy.
Największą radość miała z szorstkich liter, które po kilku miesiącach koczowania w pudełku, wreszcie ujrzały światło dzienne...wyjmowałam je wcześniej kilka razy, ale dopiero po sobotnich warsztatach załapałam, jak ich używać. Miałyśmy świetną zabawę, a Róża zaczęła nazywać literki: "R", "a", "i", zamiast je opisywać: "jak Róża", "jak aparat", "jak igła".
Szczerze mówiąc największym zaskoczeniem było dla mnie to, że dzieci nie zrobiły z tego masakry...to była moja wielka obawa, że rozniosą wszystko w pył, że nie oddzielą od zabawy, a oni po skończeniu, sprzątali po sobie, musiałam tylko troszeczkę ich do tego zachęcać. Póki co, traktują nasz kącik z dużym szacunkiem. Gdy odwiedził nas dziś gość, dzieci go specjalnie zaprowadziły do swojego pokoju i uroczyście prezentowały półki.
Róża też miała wkład w aranżację. Jeszcze nie mamy dywaników (które przydają się do rozkładania na nich pomocy), roboczo używałyśmy dziś ręcznika, nie spodobał się jej mój pomysł, żeby odłożyć go na półkę, zrolowała i włożyła do kosza na pranie, żeby było, jak w Stu Pociechach* (tam dywaniki przechowywane są w wiklinowym koszu)
*Sto Pociech to fundacja do której Róża i Tolo raz w tygodniu chodzą na zajęcia("Szperaki Starszaki") z elemantami Montessori.
wtorek, 18 marca 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hej, a te pomoce zrobiłaś sama, kupiłaś, dostałaś? Zaraz zgłębię temat, zmobilizowałaś mnie:)
OdpowiedzUsuńzgłębiaj, zgłębiaj:) trochę zrobiłam, trochę dostałam(tzn.np. Róża dostała w prezencie takie cylindry: https://www.kabum.pl/product/73/male-cylindry ), trochę kupiłam:) i mam zamiar robić jeszcze:) postaram się tu pokazywać pomoce. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńale fajnie! będziemy śledzić ten cykl :) Tadzik jeszcze mały, ale zbieram inspiracje :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOch, co za wspomnienie :) Chodziłyśmy do Stu Pociech z Milo na zajęcia, gdy była sporo młodsza ;-) Bardzo dobrze wspominam pierwsze kontakty z M. M. i własne zdziwienie, że jest coś takiego, co dokładnie trafia w nasze potrzeby i określa charakter naszych relacji :)
OdpowiedzUsuń