Dziś jest termin na publikację postu w ramach akcji "Przygody z książką", a ja do wieczora nie miałam nic do opisania (jeśli chodzi o wpis z cyklu "Dziecko na warsztat", to mam już niestety opóźnienie kilkudniowe...).
Rano Rózia wyszła z następującą propozycją: "słuchajcie, zrobimy dziś zimową imprezkę! bo bardzo się stęskniliśmy za zimą". Pomyślałam sobie, że super pomysł, już zaczęłam się zastanawiać nad odpowiednią książką, żeby wpleść w temat i cieszyłam się, że będę miała o czym pisać! Gdy skończyłam ogarniać po śniadaniu, zgłosiłam Róży swoją gotowość do zabawy... niestety Ziutka zmieniła już plany i szykowała dla mnie przedstawienie o opiece nad noworodkiem (odgrywała swoją kochaną cioteczkę, świeżo upieczoną Mamę). Po występie Róży, Tolo dał pokaz "rodeła" (wczoraj oglądali przyrodniczy film o koniach) i odegrał ze Stefanem Bitwę pod Grunwaldem. Potem graliśmy w planszówki. Obiad, spacer, zabawa, kolacja i nic.
Po kąpieli Tolo i Róża poszli do łóżek przebierać się w piżamy. Poprosiłam ich, żeby wybrali książki do czytania przed snem. No i proszę, gdy przyszłam do ich pokoju, zastałam Różę gotową to fotografowania, hehe:
Leżała sobie w swoim letnim kapeluszu przeglądając książkę w klimacie bardzo wakacyjnym.
Książka autorstwa Leny Anderson (jej piękne ilustracje są Wam może już znane z "Roku z Linneą". Linnea pojawiała się u nas kilka razy).
Stina spędza wakacje u dziadka na wyspie. Uwielbia zbierać skarby. Skarbami są dla niej muszelki, piórka, kamyki, patyki i wszystko, to co może wyrzucić morze. Podczas sztormowej przygody opisanej w pierwszej z dwóch przygód w książce, znalazła idealną skrzynkę na ułożenie swoich znalezisk.
W drugim opowiadaniu Stina odwiedza razem z dziadkiem jego przyjaciela, Axela. Jest to wzruszająca historia o tym, jak ta mała dziewczynka potrafi umilić dzień pewnego nieznajomego. Nie ocenia go, jak dorośli, że chory, że to pewnie depresja dwubiegunowa, że ble i co to w ogóle jest, żeby narażać dzieci na widok smutnych ludzi. Ona po prostu jest z nim razem z dziadkiem w dniu jego imienin. Jedzą razem kanapki z miodem, wysłuchując opowieści Axela, mimo tego, że brzmią bardzo nieprawdopodobnie. Jest to jedna z tych książek dziecięcych, która niesie też wiele ważnych treści dorosłym.
W domu ma swój własny mały kącik w którym lubi porządkować swoje skarby.
Chciałam zrobić zdjęcia temu miejscu, ale Róża postanowiła mnie wyręczyć.
Poniżej fotografie jej autorstwa:
Sukienka czerwonego kapturka i różowa cekiniasta -skarby, sama wymyśliła metodę ich wieszania. |
przytulanki |
Ukochana lalka, Józio, zawsze śpi w swoim łożeczku obok Rózi |
tu jest tajna torebka skrywająca własnoręcznie wykonaną brasoletkę i różdżkę, oraz wszystkie różowe i bladofioletowe klocki duplo(jest ich chyba z 5:) |
"światełka są piękne" |
"moje łóżko" |
tarcza z własnym herbem |
rysunek, który dostała od pewnej pięknej i miłej Panny Młodej |
jedna z ulubionych bluzek do spania (nie złapał się napis: "uśmiechnięta pantera wszystkie drzwi otwiera") |
ukochana kołderka |
wpis w ramach akcji międzyblogowej "Przygody z książką":
tutaj jest lista innych blogów biorących udział w projekcie, zachęcam do przeglądania:)
No i pięknie:) Podoba mi się ta książeczka i kącik Róży. I klimat Twojego pisania:):)
OdpowiedzUsuńmiło mi, dziękuję:)
UsuńMi by się przydało to przedstawienie "O opiece nad noworodkiem"... Nie nagrałaś?
OdpowiedzUsuńniestety...może następnym razem się uda
UsuńCóż za atmosfera!!! Rok z Linneą pokochałyśmy :) Lata Stiny nie mamy, ale się szykujemy. Bardzo fajne bohaterki z przygodami!
OdpowiedzUsuńwspaniałe są, o tak:)
UsuńNa jednym ze zdjęć zauważyłam, że tekst jest pod rysunkiem. Lubię takie rozwiązania. Dzięki za przybliżenie tej książki.
OdpowiedzUsuńTak, na wszystkich stronach jest taki układ. Tekstu jest niedużo, ale ilustracje też niosą dużo treści.
UsuńA my z Panem Henryczkiem czekamy, aż Rózia przyjdzie do nas i zaprezentuje nam swoje umiejętności opiekuńcze na obiekcie żywym=:) zapraszamy jak najprędzej! A może ja się przy okazji czegoś nauczę=:)
OdpowiedzUsuńhihi:) to jest takie słodkie, ile ona ma czułości dla Henryczka:)
Usuńmyślę, że jest czego się uczyć...ja sama bym mogła:)
Cudowny wpis! Linnee lubimy, Stine chetnie poznamy. Twoja córa ma przeurocze kobiece królestwo ;-)
OdpowiedzUsuńoj ma:) trochę jej zazdroszczę
UsuńUwielbiamy Lato Stiny!!! Bardzo fajna książka :)
OdpowiedzUsuń