środa, 22 października 2014

Podróże palcem po mapie: w największym kraju świata

Kolejna nasza #podróż  palcem po mapie w doborowym towarzystwie naszych Przyjaciół z sąsiedztwa (tym razem poszerzonym jeszcze o ich kuzynostwo) odbyła się dwa tygodnie temu.
Bardzo wyczekana po wakacyjnej przerwie.
W wyniku losowania padło na Rosję.
Kraj dosyć kontrowersyjny w obecnej sytuacji politycznej. Tolo bardzo się przejął konfliktem Rosji z Ukrainą. Wieczorem przed spotkaniem nie mógł zasnąć, bo obmyślał, jak by można uratować Ukrainę...
Ale mimo tego, jest to miejsce piękne i ciekawe, a nasza wyprawa była bardzo udana.
Zobaczcie sami:




wymiana waluty w kantorze

dzieci rozpoznają (bądź poznają) flagę

jako środek transportu dzieci wybrały statek



 
na obiad przyrządziliśmy sobie mini kulebiaki z nadzieniem z kapusty z grzybami i jajkiem, albo z alternatywną wersją, z dahlem z soczewicy.

Po obiedzie, gdy nabraliśmy sił, postanowiliśmy wybrać się w siedmiodniową podróż w poprzek Rosji, oczywiście koleją transsyberyjską:

kupowanie biletów

Nasz pociąg. Pierwsza, druga i trzecia klasa.
Nim wsiedliśmy do pociągu, Teresa pomogła nam, przy użyciu złotych perełek, wyobrazić sobie, jak długą trasę będziemy pokonywać, 9259 km!



Przygotowaliśmy też doświadczenie.
Do jednego słoika wrzuciliśmy kostki lodu, a do drugiego lód z solą:



Wsiedliśmy do pociągu:

"bileciki do kontroli"


Podróż koleją transsyberyjską jest podobno bardzo rozrywkowa, pasażerowie lubią się integrować. U nas też tak było. Czas upłynął nam bardzo szybko i miło, podziwialiśmy widoki za oknem, śpiewaliśmy:


Gdy dotarliśmy na Syberię, musieliśmy się oczywiście bardzo ciepło ubrać. Podczas przebierania dzieci straciły czujność i .....


zaatakował je groźny tygrys syberyjski!



Na szczęście potem okazało się, że to był jedynie przebieraniec. Taka atrakcja turystyczna. Niektórzy z nas zrobili z nim sobie pamiątkowe zdjęcie.

A teraz wracamy do doświadczenia. Ciekawostka. Nigdy nie jest za późno dowiedzieć się, że sól rozpuszczając lód, obniża temperaturę o około 10 stopni! wow!


Bardzo zmarzliśmy, przed drogą powrotną napiliśmy się tradycyjnego czaju z konfiturą malinową:


i kwasu chlebowego:



Każde z dzieci wybrało się jeszcze na krótką przejażdżkę rakietą w kosmos:


Poznaliśmy trochę szaloną legendę o Matrioszce (stąd)

tylko Róża się skusiła na matrioszkowe kolorowanki:)

Na koniec wyprawy podziwialiśmy jeszcze rosyjski balet, fragmenty z ukochanego Dziadka Do Orzechów i Jeziora Łabędziego Czajkowskiego:




Koniec.

5 komentarzy:

  1. Super warsztat! Pamiętam jak sama robiłam taki pociąg z krzeseł....i ten kulebiak....

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastycznie :)
    I tak właśnie myślałam, że też jeździcie na konwiwencje początku roku ;):)

    OdpowiedzUsuń