Korzystaliśmy z niego garściami. Było nam wakacyjnie, mimo tego, że byliśmy w domu i najbliższej okolicy. Odkryliśmy nawet jedno piękne miejsce za miedzą, o którym jeszcze napiszę.
Aranżowaliśmy różne aktywności na balkonie, między innymi posiłki.
Podczas jednego z nich dzieci postanowiły coś zrobić z ich marniejącymi już "ogródkami". Zasadziły kukurydzę, na następny rok.
W miłym towarzystwie wybraliśmy się do skateparku. Byliśmy tam rano w środku tygodnia, więc niemal cały czas skatepark był na naszą wyłączność. Dzieci fantastycznie spędziły czas. Trening deskorolkowo-rowerkowy bardzo szybko zamienił się w przygody księżniczek i piratów.
A ja pierwszy raz tego roku spiekłam się od słońca:) Dwa dni mnie szczypała twarz!
Ach, chyba jeszcze nie jestem gotowa na pożegnanie z latem, jakoś za szybko minęło...
o taki skatepark by nam sie przydał :) Adaś dostał deskorolkę i nie ma gdzie jeździźć
OdpowiedzUsuń:) hej, a może udałoby się Wam wraz z innymi deskorolkarzami (rowerzystami i rolkarzami też) z okolicy coś razem zdziałać w Waszym mieście? Piaseczyńscy skejci walczyli z lokalnymi władzami o wybudowanie tego skateparku kilka lat i w końcu im się udało:)
OdpowiedzUsuń